Polskich ciężarówek jest w Niemczech jeszcze więcej – nasz udział w statystykach myta to niemal 16 proc.

man_tga_polska_okleina_2

Niemiecka służba BAG dokonała tradycyjnego podsumowania statystyk z systemu opłat drogowych dla ciężarówek. Tym razem pod lupę wzięto pierwszy kwartał 2017 roku, a więc okres od początku stycznia do końca marca.

Wszystkie samochody ciężarowe o DMC powyżej 7,5 tony, niezależnie od pochodzenia, zarejestrowały w systemie myta o 6,3 proc. więcej kilometrów niż przed rokiem. Tym samym udało się więc dojść do poziomu 8,3 miliarda kilometrów w ciągu trzech miesięcy. Kto natomiast odpowiadał za to w największym stopniu? Oczywiście istotniejszy był tutaj udział firm niemieckich, których ciężarówki wykonały 57,4 proc. całego wyniku. Już na drugim miejscu mamy natomiast Polskę, której udział w rankingu tylko się powiększył. W pierwszym kwartale tego roku zarejestrowane w naszym kraju pojazdu przejechały bowiem 15,8 proc. wszystkich niemieckich kilometrów. Dla porównania, statystyki z początku ubiegłego roku wskazywały 14,6 proc., w marcu 2015 roku mieliśmy 13,5 proc, a w roku 2011 nie odnotowano nawet wyniku dwucyfrowego.

Kto natomiast uplasował się tym razem za Polską? Tutaj tradycyjnie mamy Czechów (4,3 proc.), Rumunów (3,4 proc.) oraz Holendrów (3 proc.), którzy odnotowali raczej niewielkie zmiany. Czesi oraz Holendrzy minimalnie względem 2016 roku stracili, natomiast Rumunii tylko nieznacznie zyskali, na początku ubiegłego roku mając udział równo 3-procentowy.

Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do Polski, jako że z naszym wynikiem wiąże się jednak także pewna ciekawostka. Okazuje się bowiem, że choć statystycznie nasze pojazdy dominują wśród zagranicznych ciężarówek w Niemczech, to nie ma to bezpośredniego odzwierciedlenia w ruch na polsko-niemieckiej granicy. Dla przykładu, granicę holendersko-niemiecką przekracza średnio 1,2 miliona ciężarówek miesięcznie, a więc dwukrotnie więcej niż granicę Niemiec oraz Polski. Minimalnie wyższa jest także liczba pojazdów przekraczających granicę z Austrią, zbliżając się do 700 tysięcy. Jest to więc żywy przykład na to, jak duży udział w polskim transporcie mają tak zwane „przerzuty”.