Polska ciężarówka ukarana za kabotaż po noworocznym postoju – sprostowanie i dodatkowe informacje

kabotaz_norwegia_scania_polska

Kilka godzin temu, TUTAJ, opublikowałem tekst na temat polskiej ciężarówki, która została zatrzymana w Norwegii, a jej właściciela ukarano za wykonywanie rzekomo nielegalnego kabotażu. Jak tłumaczyłem, nie miał być to typowy, celowy kabotaż, lecz sytuacja, w której ciężarówka pozostawała zbyt długo w Norwegii, gdyż jej kierowca udał się samolotem do Polski. Mój artykuł bazował na tekście opublikowanym w jednym z norweskich mediów branżowych, który, jak się okazało, nie przedstawił wszystkich aspektów tej sprawy. Skontaktował się ze mną bowiem sam właściciel białej Scanii, który rzucił na całą sprawę nieco inne światło. Dlatego też poniżej publikuję uzupełnienie informacji, przedstawienie sprawy z punktu widzenia właściciela polskiej firmy transportowej, a także pewne sprostowanie.

Ciężarówka miała zjechać do Polski przed Nowym Rokiem, 28 grudnia 2014 roku, aby kierowca mógł świętować Nowy Rok w domu, a przy okazji naczepa miała mieć wymienione opony na zimowe. Niestety coś po prostu „nie wypaliło” i ciężarówka musiała zostać na miejscu, na parkingu strzeżonym przy lotnisku w Bergen, podczas gdy kierowca poleciał do Polski samolotem. Wrócił on do Bergen dopiero 8 stycznia, gdyż wcześniej nie było po co – w Norwegii nie było co ładować. 9 stycznia podjął on ładunek eksportowy do Danii, który obejmował trzydzieści palet. W tym było dwadzieścia dziewięć palet bezpośrednio do Danii oraz jedna, która miała być zawieziona do Oslo i tam zamieniona na inną, również jadącą do Danii. Prawdopodobnie sytuacja ta miała związek z pomyłką w spedycji – przypadkowo inna ciężarówka nie wzięła tej jednej palety do Oslo, a za to wzięła paletę jadącą do Danii, więc trzeba było je podmienić. Zapisy w CMR oraz na zleceniu potwierdzały jednak transport międzynarodowy z Norwegii do Danii, lecz norwescy funkcjonariusze mieli nie zwrócić na to uwagi, podobnie jak na rachunki z parkingu strzeżonego, zapisy z tachografu, czy bilety lotnicze, trzymając się faktu, że po 11 dniach pobytu ciężarówki w Norwegii jechała ona z jedną paletą wiezioną w transporcie krajowym. W efekcie polska firma musiała zapłacić około 17,5 tys. złotych kary za nielegalny kabotaż, a towar musiał być przeładowany na inną, wynajętą ciężarówkę. Biała Scania została w Norwegii jeszcze przez kilka dni, gdyż jej właściciel odwołał się od kary. Niestety policyjny prawnik nie zgodził się z argumentami polskiej firmy i kara nie została anulowana

W ramach sprostowania muszę dodać, że ciężarówka posiadała urządzenie BroBizz do opłacania m.in. norweskich dróg, więc wiadomość, jakoby jej właściciel nie płacił elektronicznie za drogi, okazała się być nieprawdziwa. Potwierdzony został natomiast fakt braku zimowych opon w naczepie, co kosztowało firmę dodatkowe około 1,5 tys. zł kary.

Zdjęcie: Statens vegvesen