Odmówił przekroczenia czasu jazdy, został zwolniony, a teraz otrzymał aż 276 tys. dolarów odszkodowania

40ton_zdjecia_usa_13

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że amerykańskie pozwy sądowe idą w parze z rekordowymi odszkodowaniami. Niemniej historia kierowcy, który ma teraz otrzymać od byłego pracodawcy aż 276 tys. dolarów, nadal robi niemałe wrażenie. A wszystko dlatego, że kierowca ten stanowczo odmówił złamania amerykańskich przepisów o czasie pracy.

Choć w USA tachografy nie są jeszcze obowiązkowe, normy czasu pracy jak najbardziej powinny być tam stosowane. W dużym skrócie wyglądają one tak, że kierowca powinien mieć dziennie 10 godzin przerwy oraz 14 godzin pracy, z czego 11 godzin może przypadać na jazdę. I właśnie te 11 godzin musiałby przekroczyć kierowca, który wytoczył wspomniany na wstępie pozew. A zaczęło się od około 300-kilometrowej trasy z ładunkiem wody mineralnej, wykonywanej dla jednego z dużych, lokalnych dostawców. Trasa ta miała prowadzić do miasta Jersey City, lecz po drodze kierowca zdał sobie sprawę, że nie zdoła dojechać do celu bez łamania przepisów o czasie pracy. Mniej więcej kilkadziesiąt minut od celu zjechał on więc na inny magazyn, również należący do firmy odbierającej ładunek i tam poprosił o przejęcie transportu przez innego kierowcę. I choć początkowo firma transportowa zgodziła się na tę operację, już następnego dnia mężczyzna stracił pracę, za powód mając „niesubordynację”.

Co było dalej, łatwo się oczywiście domyślić. Kierowca zgłosił się do odpowiedniej instytucji, tam przedstawił cały problem i zwrócił uwagę, że zgodzenie się na kontynuowanie trasy byłoby nie tylko złamaniem przepisów, ale także zagrażałoby bezpieczeństwu i jego, i innych użytkowników dróg. Wszystko to zostało zaprezentowane przed sądem, zaś ten nakazał przewoźnikowi przywrócenie kierowcy do pracy, a także wypłacenie mu łącznie 276 tys. dolarów odszkodowania oraz zaległych wynagrodzeń, za okres już po zwolnieniu.