Do wczoraj Niemcy mieli czas na odpowiedzenie Komisji Europejskiej na zarzuty i pytania dotyczące płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek. Już wkrótce poznamy więc kolejny odcinek całej tej historii z przepisami MiLoG w roli głównej, a tymczasem polski rząd poprosił już Komisję Europejską o kolejne postępowanie. Tym razem jego przedmiotem ma być płaca minimalna rodem z Norwegii.
Przypomnijmy, że wraz z początkiem tego miesiąca w Norwegii zaczęły obowiązywać nowe przepisy. Nakładają one na zagranicznych przewoźników obowiązek wypłacania kierowcom norweskiej płacy minimalnej, stosując przy tym jeden warunek – nowe prawo obowiązuje jeśli dany transport jest wykonywany na zlecenie norweskiej firmy. Jeśli więc to Norweg znajduje się na fakturze, polski kierowca wiozący dla niego ładunek musi zarabiać na tej trasie około 18 euro brutto na godzinę, a także dostawać 35 euro diety. Wszystko naturalnie po to, aby chronić norweskich przewoźników i ograniczyć ilość zagranicznych firm operujących po tym skandynawskim kraju.
Oczywiście zarobki na poziomie około 90 złotych na godzinę to dla polskich firm transportowych (i nie tylko) rzecz po prostu z kosmosu, dlatego też rząd zgłosił się do Brukseli o pomoc. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju właśnie wystąpiło do Komisji Europejskiej z prośbą o zweryfikowanie całej sytuacji i sprawdzenie, czy nie łamie ona europejskiego prawa. Ale zaraz, o co tutaj chodzi, skoro Norwegia nie jest w Unii Europejskiej? No właśnie, to jest ciekawa sprawa – Komisja Europejska nie ma weryfikować zgodności z prawem unijnym, lecz z zapisami opracowanymi w ramach Europejskiego Obszaru Gospodarczego, którego członkiem Norwegia już normalnie jest.
Szczegóły na temat norweskiego „milogu” znajdziecie w artykule:
Informacje o płacy minimalnej w Norwegii – kogo, jak, kiedy i dlaczego będzie obowiązywała
Więcej na temat widocznej powyżej ciężarówki:
DAF XF 510 Big Betty przygotowany przez norweskiego importera – mroczny styl z kraju wikingów
