Czytelnik Dawid miał niedawno nieprzyjemną, nocną niespodziankę na stacji paliw Total, na niemieckim A4 nieopodal Erfurtu, w kierunku Gera. O godzinie 4 nad ranem do jego kabiny zapukała policjantka, informując o kradzieży, do której doszło na tyłach ciężarówki. I faktycznie, za przyczepą stał Citroen Jumper na polskich rejestracjach, zaś w jego ładowni czekały takie same kartony, jak te, które Dawid przewoził na pokładzie ciężarówki. Drzwi przyczepy były otwarte i brakowało tam trzech palet, naturalnie przeładowanych już do Citroena.
Jak stwierdzili policjanci, byli oni bezpośrednimi świadkami włamania i widzieli sprawców, lecz nie mogli udać się w pościg, gdyż chcieli zabezpieczyć towar, otwartą ciężarówkę oraz oczywiście samego busa. Dopiero kiedy na miejscu pojawiło się wsparcie, składające się z co najmniej siedmiu radiowozów, w tym także tych nieoznakowanych, rozpoczęły się poszukiwania winnych. Wykorzystano w nich policyjnego psa, a do tego przez 2 godziny nad okolicą latał helikopter poszukujący zbiegów. Z przyczepy zebrano wszelkie materiały dowodowe, natomiast Citroen, załadowany łupem, pojechał wraz z policjantami, jako dowód w sprawie.
Złodziei nie udało się złapać, choć pocieszeniem jest fakt, że ładunek został przez policjantów zwrócony i jedzie już inną ciężarówką na rozładunek. Sam Dawid stwierdził, że policja zorganizowała tutaj coś w rodzaju pokazu siły, co tłumaczy obecność ogromnej ilości funkcjonariuszy, a nawet wizytę lokalnego dziennikarza. Oby więcej takich reakcji.