Jak najechałem Sprinterem na leżącą na autostradzie przeszkodę, czyli styropianowo-blaszana pułapka

Dzisiaj na 40ton.net nie pojawiło się nic nowego, za co oczywiście bardzo Was przepraszam. Mam jednak pewne usprawiedliwienie, o którym będzie poniższy tekst.

Wstałem sobie o mojej ulubionej 6 rano i ruszyłem z Poznania do Warszawy wymienić testowe Sprintery, czyli oddać 313 CDI z kurierską zabudową i odebrać 316 CDI z plandeką i kabiną sypialną. Nigdzie się specjalnie nie śpieszyłem, więc podróż do stolicy upłynęła w pełnym spokoju, tocząc się spokojnie jakieś 110 km/h. Po tych niecałych czterech godzinach dojechałem więc na ulicę Daimlera, pod siedzibę Mercedes-Benz Polska, skąd kolejną godzinkę później wyjechałem pięknym Sprinterem w długodystansowej konfiguracji. Przemknąłem przez Aleje Jerozolimskie i wjechałem na A2, którym zamierzałem dojechać do zjazdu na Sochaczew, na trasę nr 50. Celem mojej podróży był bowiem Grudziądz, gdzie zamierzałem odwiedzić rodzinę, a jakoś tak mi się upodobało, że na północ z Warszawy zawsze jeżdżę przez Sochaczew i Włocławek. Do owego zjazdu jednak nie dojechałem…

Byłem już jakieś 30 km za Warszawą i robiłem to, co „busy” z kurnikami lubią najbardziej – jechałem około 90 km/h między ciężarówkami. Przede mną podążał stary DAF 95 (ewentualnie 95XF) z naczepą-platformą, który… nagle cały podskoczył. Oczywiście zacząłem hamować, bo domyślałem, że na pewno podskoczył na czymś, lecz było już za późno – po chwili zobaczyłem dwa ogromne płaty styropianu wpadające prosto pod moje koła. Nagłe omijanie takiej atrakcji wysokim Sprinterem na zatłoczonej autostradzie nie wydało się mojej intuicji szczególnie dobrym pomysłem, więc również i ja podskoczyłem, najeżdżając na owy styropian. Po chwili stałem już na poboczu, oczywiście wraz z poprzedzającą mnie ciężarówką, ciągnąc pod podwoziem dopiero co rozjechaną przeszkodę.

Styropian w rozmiarach około 2,5×1,5 m okazał się być podbity od dołu blachą. O ile wysoko zawieszony DAF przejechał po tym bez większego problemu, to pod niskim Sprinterem wszystko skutecznie się zaklinowało. Dalszego przebiegu wydarzeń większość z was się więc już domyśla – skonsultowałem wszystko z działem PR Mercedes-Benz Polska, zadzwoniłem po assistance i czekałem na serwisanta z dwoma podnośnikami. Dopiero dzięki nim kupę oblepionej styropianem blachy udało się wyciągnąć spod auta. Następnie wycieczka do serwisu MB „Diesel Truck” (bardzo dziękuję za przemiłe przyjęcie!) gdzie sprawdzono uszkodzenia, które nie okazały się na szczęście zbyt duże. Zarysował się zderzak, wyskoczyło nadkole i poluzowała osłona chłodnicy, której udało się jednak przywrócić pierwotną pozycję. I tak jest godzina 17, a ja dopiero co wyjechałem z serwisu i siedzę w popularnym fast foodzie w Błoniu pisząc ten tekst. Tymczasem gdzieś w Polsce ma miejsce poniższy dialog:

– Andrzej, toć miałeś przywieźć 30 tych płyt styropianowych, a jest 28! Dzieś ty podział reszte?

– Pewnie spadły z przyczepki, bo wiesz, na taki krótki odcinek to nie było sensu tego wszyskiego wiązać…

Pamiątkowe zdjęcia poniżej. Widoczna na fotografii płyta to już praktycznie tylko blaszana część – styropian skutecznie zerwało i rozsypało na boki.