Lotos oraz Orlen twierdzą, że nowa opłata paliwowa wcale nie oznacza pewnego wzrostu cen paliw

cysterna_lotos

W nawiązaniu do tekstu:

Olej napędowy ma podrożeć o co najmniej 20 groszy na litrze, z uwagi na nowy podatek drogowy

Aby dofinansować drogi lokalne oraz budowę „ekspresówek”, rząd zamierza wprowadzić nowy podatek drogowy. Co jednak ciekawe, zarówno PKN Orlen, jak i Grupa Lotos, są przekonane, że nowy podatek może pozostawić ceny paliw na podobnym poziomie. Brzmi to tym bardziej ciekawie, że wspólnie Orlen i Lotos dostarczają na polski rynek aż 95 proc. oleju napędowego.

Jak jednak miałoby to być możliwe? Oba koncerny wytłumaczyły swoje stwierdzenie na łamach „Rzeczpospolitej”, zwracając uwagę na czynniki makroekonomiczne. Mówiąc zaś prostszym językiem, podkreśla się, że ceny paliw zależą przede wszystkim od takich czynników, jak kondycja krajowej gospodarki, przekładające się na to kursy walut, czy też oczywiście światowe ceny ropy. Jeśli więc modernizacja dróg lokalnych znacząco rozrusza polską gospodarkę, na dłuższą metę wprowadzenie nowej opłaty drogowej będzie dla nas korzystne.

Czy natomiast możliwym jest, żeby zniwelować wzrost cen paliw poprzez obniżenie zarobku sprzedających? Jeśli chodzi o marże dla prowadzących stacje benzynowe, to już od lat są ona na wyjątkowo niskim poziomie, uniemożliwiając jakąkolwiek zmianę. Inaczej wygląda jednak sprawa ze sprzedażą hurtową – tutaj koncerny paliwowe liczą już stosunkowo spore zarobki. Eksperci twierdzą więc, że zwłaszcza Lotos oraz Orlen będą mogły delikatnie obniżyć swój zysk, obniżając ceny hurtowe i ułatwiając Polakom „przełknięcie” nowej opłaty. Pozostaje tylko pytanie, czy byłaby to zmiana tylko tymczasowa, na czas samego wprowadzania opłaty paliwowej, czy może hurtowe ceny zmniejszyłyby się w sposób stały.