Już za 3 dni w Brukseli politycy zajmą się sprawą 44-tonowych ciężarówek w ruchu międzynarodowym

iveco_hiway_williams_transport_1

44-tonowe samochody ciężarowe to sposób na ograniczenie kosztów transportu, a także ograniczenie środowisku naturalnemu sporej ilości zanieczyszczeń. Dzięki takiemu rozwiązaniu przewiezienie tej samej ilości ładunku wymaga mniejszej ilości transportów, a jeśli wykorzystamy przy tym 3-osiowe ciągniki siodłowe, to większa waga pojazdu nie ma negatywnego wpływu na stan dróg. Pomysł ten doceniły już takie kraje jak Belgia, Luksemburg, Francja, Włochy oraz Anglia, gdzie 44-tonowe są codziennością, zaś w Holandii ciągnik z naczepą może ważyć nawet 50 ton. Problem jednak w tym, że wszystkie te pojazdy mogą jeździć tylko na „krajówce”.

Dopuszczalną masę całkowitą pojazdów jeżdżących w ruchu międzynarodowych określa prawo unijne, które funkcjonuje niezależnie od przepisów krajowych. Przewiduje one natomiast wykorzystywanie pojazdów wyłącznie 40-tonowych. I tak z Włoch do Francji nie możemy pojechać 44-tonową ciężarówką, choć w obu tych krajach byłaby ona zgodna z przepisami. Jedynym wyjątkiem jest tutaj Benelux, czyli Belgia, Luksemburg i Holandia – między tymi trzema krajami 44-tonowe pojazdy mogą jeździć bez żadnych problemów, co też od wielu lat ma miejsce.

Już za trzy dni, 5 czerwca, w Brukseli będzie się jednak rozmawiało o możliwości wpuszczenia 44-tonowych pojazdów także do ruchu międzynarodowego. Temat ten podejmie Rada ds. Transportu, w której zasiadają ministrowie transportu ze wszystkich krajów członkowskich. Jeśli postanowią oni przystać na masowe wykorzystanie 44-tonowych pojazdów, ich sprawa będzie musiała jeszcze przejść przez Parlament Europejski. Czy cały pomysł więc szanse na powodzenie? Tego niestety zupełnie nie wiadomo…