Jak mógłby wyglądać Żuk bazujący na Volkswagenie T5, czyli prześmiewczy tekst pokazany przez „Auto Świat”

Przyznam się bez bicia – polska motoryzacja jest mi kompletnie obojętna. Bardzo lubię nasz kraj, dwukrotnie wróciłem tutaj z wymian studenckich, ale historia naszej motoryzacji po prostu nie robi na mnie żadnego wrażenia. Z oczywistych powodów polskie firmy nigdy nie produkowały szczególnie konkurencyjnego, ani tym bardzo nowoczesnego sprzętu i nawet do pewnego wyjątku od tej reguły, czyli Stara 266, nie żywię żadnych głębszych uczuć. Nie żebym tymi samochodami gardził, ale po prostu nie mam wrażenia, żeby naprawdę jest po czym płakać. Niemniej zdaję sobie sprawę, że osób mających takie poglądy jak ja jest raczej niewiele, co najlepiej pokazuje popularność coraz modniejszych ostatnio doniesień o próbach wskrzeszeniu polskiej motoryzacji. Kiedy tylko jakiś Onet, Interia, czy też inna Wirtualna Polska pokażą kilka grafik prezentujących prototyp nowego Poloneza lub nowej Syreny, komentarze liczone są bowiem w tysiącach i pół kraju mówi o tym z entuzjazmem

I właśnie „nowa Syrena” narobiła ostatnio sporo zamieszania – tak zwane internety obiegły grafiki przedstawiające prototyp i zapowiedzi jego twórców, którzy mówili o wprowadzeniu tego samochodu do produkcji. Problem jednak w tym, że coś takiego niemalże na pewno nigdy nie będzie miało miejsca i wcale nie mówię tego w oparciu o jakiś sceptycyzm. Takie są po prostu fakty – posiadanie produktu w postaci samochodu tak naprawdę nadal nie czyni cię w Europie prawdziwym producentem samochodów. Żeby się takim prawdziwym producentem nazywać, wypadałoby też mieć sieć serwisową, pewien wizerunek, docelową grupę klientów oraz miliardowy budżet, bo bez tego na rynku po prostu ani rusz. Tymczasem potencjalny producent tej „nowej Syreny” mógłby o tym wszystkim tym pomarzyć. Co więcej, gdyby samo posiadanie produktu w formie samochodu było w Europie wystarczające, już dawno pod co drugą polską żwirownią stałby ciągnik siodłowy Ford Cargo, a pod marketami roiłoby się od chińskich osobówek, podczas gdy na razie większość chińskich firm wycofuje się z Unii Europejskiej szybciej niż tutaj przyjeżdża. I dlatego też wszystkie te grafiki z kolejnymi generacjami Polonezów i Syren to bujda, na której ktoś dodatkowo robi biznes, na temat którego bardzo chętnie rozpisuje się niejaki Złomnik, na przykład ostatnio TUTAJ.

Dlaczego jednak rozpisuję się o tym na stronie o samochodach użytkowych? Powód czeka na łamach „Auto Świata”, gdzie pod koniec ubiegłego tygodnia pojawił się prześmiewczy tekst na nowej generacji modelu Żuk. Jak tłumaczą twórcy tego tekstu: Po kilkudniowej przerwie media obiegła informacja o nowym polskim aucie. Niestety, znów nie dowiedzieliśmy się, jak miałaby wyglądać produkcja, ile miałoby kosztować auto, szczerze powiedziawszy niczego się nie dowiedzieliśmy. Za to trochę się zdenerwowaliśmy i odreagowaliśmy w ten sposób. Cały ten czerwcowy żart znajdziecie TUTAJ, zaś poniżej wklejam zrzut ekranu z wyglądem „nowego polskiego samochodu dostawczego”. Ot taka ciekawostka 😉

nowy_zuk_auto_swiat