International LoneStar, jego styl oraz wady, czyli historia jednej z najciekawszych ciężarówek na świecie

international_lonestar_6

International LoneStar to ciężarówka, z której zdjęciami większość z Was miało już pewnie okazję się spotkać. Na całym świecie nie ma bowiem ciężkiego pojazdu bardziej podporządkowanego robieniu wrażenia, z uwagi na fascynujący kształt kabiny, czy też ogromną ilość nawiązań do dawnej motoryzacji. I choć w Europie wiele osób może stwierdzić, że taka ciężarówka to po prostu jeżdżące marzenie, wśród użytkowników amerykańskich maszyn LoneStar okazuje się mieć raczej niewielką rzeszę zagorzałych fanów. Dlaczego? Wszystko to historia pełna ciekawostek, dlatego też postanowiłem opisać ją nieco szerzej.

Oto dlaczego LoneStar wygląda jak wygląda:

international_lonestar_inspiracja_lata_40

Jak wygląda klasyka amerykańskiego transportu, wszyscy świetnie wiemy – są to potężne ciągniki siodłowe z kanciastymi osłonami silnika, ogromną ilością chromu, pionową atrapą chłodnicy, mocnymi silnikami i ograniczoną widocznością z kabiny. Tego typu wzorce aktualne są nawet od lat 60-tych, zaś nieustanna popularność takich pojazdów, jak Kenworth W900, czy też Peterbilt 389, tylko to potwierdza. LoneStar jest jednak pojazdem kompletnie innym, jako że w jego przypadku projektanci postanowili inspirować się epoką nieco wcześniejszą. Opływowe linie z lat 40-tych, łączone z wąskimi i ostro zakończonymi atrapami chłodnicy, a także z mocno wyeksponowanymi błotnikami – zdaniem inżynierów Internationala, to właśnie ten styl miał urzec amerykańskich truckerów w 2008 roku, kiedy model LoneStar miał swoją premierę. A czy urzekł? Jak łatwo się domyślać, LoneStar szybko stał się ciężarówką przez jednych kochaną, przez innych nienawidzoną. I co więcej, nawet wśród osób, którym ekstrawagancki wygląd przypadł do gustu, nie brakuje kierowców, którzy opisywanego modelu nigdy by nie kupili, z kilku powodów.

Podwozie LoneStar z dzienną kabiną, jako wóz strażacki

international_lonestar_7

Po pierwsze, trzeba tutaj zaznaczyć, że choć International LoneStar wygląda naprawdę wyjątkowo i jest po prostu drogi, nie do końca może uchodzić za samochód prestiżowy. Sama marka International uchodzi bowiem za producenta przede wszystkim ciągników dla dużych flot, za swój sztandarowy produkt mając tani, aerodynamiczny i bardzo popularny na drogach model ProStar. I to właśnie technika z tego ostatniego pojazdu kryje się pod efektownym nadwoziem opisywanej ciężarówki, skłaniając mnie do takiego porównania – wyobraźcie sobie, że Renault tworzy na bazie modelu Premium bardzo „efekciarską” ciężarówkę w klasycznym stylu, ustala cenę na odpowiednio wysokim poziomie, a następnie zamierza tym konkurować ze Scaniami V8 oraz Volvem FH16. Nie da się ukryć, że efekty tej konkurencji nie byłyby szczególnie imponujące.

Czerwony LoneStar z cysterną to naprawdę eleganckie połączenie:

international_lonestar

Kolejna sprawa to napęd, który w przypadku wielu LoneStarów jeżdżących po amerykańskich drogach może pozostawiać pewien niedosyt. Powód? Mowa tutaj o silniku Maxxforce 13, którego pierwotnym symbolem jest D26, zaś pierwotnym miejscem montażu są podwozia modeli TGA i TGX. Tak, nie pomyliłem się – Amerykanie porozumieli się z MAN-em w sprawie 12,4-litrowy silników, montując je zarówno w niedrogim modelu ProStar, jak i w z założenia prestiżowym LoneStarze. A trzeba tutaj zaznaczyć, że branża zza oceanu naprawdę nie polubiła tego silnika, jako że szybko okazał się on niedostosowany do tamtejszych realiów, a przy tym też skomplikowany budową i awaryjny. Kierowcy zaczęli narzekać na niedobór momentu obrotowego i po prostu słabą dynamikę, co prowadziło oczywiście do wzrostu zużycia paliwa, natomiast firmy transportowe jeździły po serwisach, a trzy z nich poszły nawet do sądu. Byli to przewoźnicy z trzech kompletnie różnych stanów, skarżący Internationala za zatajenie przed nimi tragicznej jakości między innymi zaworów EGR, turbosprężarek oraz wtrysków.

Limitowana wersja Harley-Davidson Special Edition z okrągłymi reflektorami:

international_lonestar_9

Choć z drugiej strony muszę zaznaczyć, że International LoneStar to nie tylko silniki rodem z Niemiec. Obecnie oferta tego modelu obejmuje już jednostki 15-litrowe, tym razem cenione Cumminsy amerykańskiego pochodzenia, choć potencjalni posiadacze tego modelu nadal nie przestali kręcić nosem. Dlaczego? Mowa tutaj bowiem o osobach szukających klasycznej ciężarówki, w tym przede wszystkim bardzo konserwatywnych kierowcach-właścicielach, którym nie podoba się ustawienie silnika. Aby bowiem pokrywa silnika mogła mieć kształt litery „V”, dodatkowo mocno pochylonej, jednostka napędowa musiała zostać mocno cofnięta. Podobno bardzo korzystnie wpłynęło to na prowadzenie pojazdu, przesuwając ciężar bliżej środka wydłużonego rozstawu osi, ale za to poszło w parze ze skomplikowaniem serwisowania. To, więc, co w kanciastym Peterbilcie jest rutynowym zabiegiem, w efekciarskim LoneStarze może trwać kilka godzin i dla wielu kierowców-właścicieli jest to sprawa po prostu zasadnicza.

A na koniec zostawiłem kwestię najważniejszą 😉 Choć LoneStar wygląda naprawdę „na bogato”, ma mnóstwo jakże słusznego chromu, a bez 150 tys. dolarów w portfelu nawet nie ma co o nim myśleć, jego szpanerska atrapa chłodnicy wykonana jest z plastiku. W pewnych kręgach jest to spora przesada.

Żeby jednak też nie było, że skupiam się wyłącznie na wadach, teraz chciałbym zaprezentować modelu LoneStar sporą zaletę, czyli piękny wystrój wnętrza. Sama kabina nie jest może rekordowo przestronna, lecz układy kolorystyczne, wykończenie sypialni, czy też kształt deski rozdzielczej naprawdę mogę robić wrażenie. Możecie to zobaczyć na poniższym zestawie zdjęć:

international_lonestar_1 international_lonestar_3 international_lonestar_2 international_lonestar_5