Holenderska firma upadła, a rumuński oddział istnieje, choć nie płaci, czyli zachodnio-wschodnie historie

volvo_fh_tb_europeOrganizowanie wschodnich oddziałów zachodnich firm transportowych potrafi wiązać się z nietypowymi wydarzeniami. Przykładem może być historia holenderskiego przedsiębiorstwa TB Europe BV, które ogłosiło w tym tygodniu upadłość, podczas gdy jego rumuński oddział, noszący nazwę Q-Doz, cały czas istnieje. Nie zmienia to jednak faktu, że kierowcy kierowcy z tego rumuńskiego oddziału mieli powody, aby zorganizować w poniedziałek protest.

Okazało się, że Rumuni cały czas nie otrzymali wynagrodzenia za październik. Jak donoszą holenderskie media, wściekłość z tego powodu weszła na tak wysoki poziom, że protestujący pracownicy firmy, w sumie około 150 osób, przetrzymywali przez pewien czas syna dyrektora TB Europe. W końcu na miejscu stawiła się policja, która uspokoiła sytuację, a także funkcjonariusze rumuńskiej „skarbówki”, którzy zweryfikowali żądania kierowców. Po tej interwencji Q-Doz otrzymał tydzień na wypłacenie wszelkich zobowiązań. Jeśli do tego nie dojdzie, fiskus nałoży na firmę dotkliwe kary.

Czy Q-Doz ostatecznie upadnie, niczym holenderska firma-matka? Nieoficjalnie mówi się, że jest to przesądzone i wskazuje na to chociażby masowe ściąganie kierowców z Zachodu. Choć z drugiej strony w tych zachodnio-wschodnich konstrukcjach nigdy niczego do końca nie wiadomo.