Holender zapłaci Polakom po holendersku – wyrok ws. polskiego oddziału Brinkman Trans Holland

brinkman_trans_holland_naczepa

Holenderski związek zawodowy FNV po bardzo długich staraniach zdołał odnieść sukces w sprawie podwykonawców firmy IKEA. Jednemu z nich wytoczono bowiem proces o przyspieszonej procedurze, a wszystko zakończyło się właśnie zwycięstwem FNV. Co więcej, sprawa okazuje się bezpośrednio dotyczyć polskich kierowców, jako że to o ich zatrudnianie toczyła się tutaj dyskusja.

Wszystko zaczyna się od tego, że firma Brinkman Trans Holland – bo to o niej będzie tutaj mowa – wykonuje dla IKEA trasy z kwiatami między Holandią a Skandynawii oraz Wielką Brytanią. Jednocześnie za kierownicami firmowych ciężarówek spotka się wielu Polaków, Ukraińców oraz Mołdawian, jako że właśnie w Polsce oraz na Mołdawii firma Brinkman Trans Holland otworzyła swoje oddziały. Co jednak podkreślało FNV, oddziały te nie były faktycznymi działalnościami gospodarczymi, lecz tylko służyły zatrudnianiu tańszych kierowców, oferując im polskie lub mołdawskie umowy. I jak stwierdził sąd, oczywiście w oparciu o stosowny materiał dowodowy, FNV miało rację.

W kwestii dowodów wskazywano między innymi na to, że praca kierowców zatrudnionych w obu oddziałach była sterowana z Holandii i z tego też kraju otrzymywali oni listy przewozowe oraz informacje o zaplanowanych trasach. Do strony holenderskiej okazało się należeć aż 90 proc. udziałów w polskim oddziale, a kiedy wykryto, że jeden z polskich pracowników ukradł 2,5 tys. palet (?!), holenderski dyrektor osobiście udał się do Polski, aby dopilnować tej sprawy. Kierowcy regularnie odbywali tygodniowe odpoczynki w kabinach, sposób ich wynagradzania był typowo polski, na zasadzie „podstawa plus nieoskładkowane dodatki”, a jednocześnie praca nie miała z Polską nic wspólnego.

Biorąc pod uwagę powyższe, sąd stwierdził wielokrotne złamanie prawa i nakazał firmie zupełną zmianę praktyk. Przede wszystkim ma to dotyczyć wynagrodzeń – kierowcy zatrudnieni w Polsce oraz na Mołdawii mają teraz pracować według holenderskiej umowy zbiorowej, otrzymując holenderskie wynagrodzenia. Ponadto tygodniowe przerwy nie będą mogły dłużej być odbywane w kabinach, gdyż – i tutaj bardzo ciekawe stwierdzenie holenderskiego sądu – nie zezwalają na to europejskie przepisy o czasie pracy. Gdyby zaś firma nie zmieniła swoich praktyk, automatycznie musi liczyć się z karą w wysokości co najmniej 200 tys. euro. Czy zaś zmieni? Jak podał dzisiaj holenderski magazyn „TTM”, przewoźnik już zapowiada odwołanie się od wyroku, chcąc dalej udowadniać swoje racje.