Zaczniemy od krótkiego filmu rodem z Brazylii:
Właśnie w takich warunkach nierzadko muszą swoją pracę wykonywać kierowcy samochodów ciężarowych w Ameryce Południowej. Jakimi pojazdami wykonują oni natomiast tę pracę? Pewną odpowiedź na to pytanie będzie można znaleźć poniżej, na zdjęciach, które podesłał mi Czytelnik Matiu Zaila. Są to fotografie przedstawiające ciężarówki i samochody dostawcze pracujące w Brazylii, głównie w mieście i w jego okolicach, w związku z czym mowa tutaj przede wszystkim o pojazdach dystrybucyjnych. Kiedy natomiast te brazylijskie atrakcje się skończą, przejdziemy prosto do ciężarówek rodem z Maroka, których zdjęcia również podesłał mi Matiu, a na koniec dorzucę jeszcze cztery fotografie z Maroka przekazane mi dłuższy czas temu przez Jacka Tytusa Sawę.
Brazylia
Zacząć musimy od pickupów, gdyż to właśnie one stanowią w Brazylii jeden z głównych środków transportu. Co ciekawe, w większości są to pickupy z osobną zabudową, a do tego zwraca uwagę obecność licznych Fordów F1000 – pojazdów specjalnie na rynek Ameryki Południowej. W wielu przypadkach wyróżniają się one bardzo krótkim rozstawem osi i pojedynczymi tylnymi kołami. Na zdjęciu trafił się nawet jeden egzemplarz F1000 z klimatyzatorem z ciężarowki na dachu. Kiedy zaś nawet F1000 jest za długie, zawsze można wybrać jakieś azjatyckie, zapewne chińskie, wozidełko z silnikiem pod fotelem kierowcy.
Kiedy Brazylijczyk chce ukryć ładunek przed wzrokiem sąsiadów, zawsze może pojechać furgonem. Do wyboru ma chociażby Chevroleta Trafic, Toyotę Dyna z blaszanym nadwoziem, Volkswagena T2 z gigantycznym bagażnikiem dachowym, czy Mercedesa MB100. Na zdjęcie załapał się też bardzo duży furgon na ewidentnie ciężarowym podwoziu. Jaka to marka? Nie mam pojęcia…
Do nieco cięższej dystrybucji też używa się interesujących maszyn. Świetnym przykładem jest Mercedes-Benz Accelo, czyli Fuso Canter z przeszczepionym niemieckim znaczkiem. Mercedes-Benz to zresztą brazylijskiej branży dystrybucyjnej prawdziwy dominator, objawiający się też w postaci modeli Vario/T2, interesujących LK z amerykańskimi zabudowami, czy oczywiście legendarnych „Kurzhauberów”. Poniżej można sobie zobaczyć między innymi „Kurzhaubera”, który dokończył swojego żywota (to ten model da się wykończyć?!), a także „Kurzhaubera” z załogową zabudową w postaci budki postawionej na platformie. Ostatnia mercedesowska ciekawostka to zaś model L1620, którego nowe egzemplarze sprzedaje się dzisiaj pod nazwą Atron. W Brazylii jest to ciężarówka wyjątkowo popularna, natomiast nas Europejczyków najbardziej zainteresuje tutaj fakt połączenia kabiny modelu LK z wysuniętym przodem. Zwróćcie uwagę, że na tej bazie buduje się także autobusy.
Brazylijczycy chyba bardzo cenią sobie prestiż, bo jeśli nie wożą akurat towarów Mercedesem, to wybierają jakiegoś Volkswagena, oczywiście wyprodukowanego w Brazylii. Modelem numer 1 jest bezsprzecznie model Worker, opisywany przeze mnie szerzej TUTAJ. Poznacie go po połączeniu kabiny Volkswagena LT z ciężkimi podwoziami, nawet takimi kilkudziesięciotonowymi. Kabina LT z lekkim podwoziem nazywa się natomiast Delivery i również znajdziecie ją poniżej, z bardzo nietypowym, wąskim tylnym mostem o pojedynczym ogumieniu. Na zdjęcie załapał się też lotniskowy Volkswagen Worker z uciętą kabiną, a także volkswagenowski autobus, czyli VolksBus.
Jeśli nie masz ani na Mercedesa, ani na Volkswagena, zawsze możesz pojechać Fordem. Stary model Cargo cały czas jest w Ameryce Południowej produkowany i oferowany razem z nowym Cargo, tym znanym z Turcji. O wiecznym życiu starego Cargo w Brazylii pisałem w jednym z pierwszych artykułów w historii 40ton.net – TUTAJ.
Na koniec mamy zaś prawdziwą klasykę brazylijskiego transportu ciężkiego, czyli ukochaną w tym kraju Scanię w zestawie całkowicie objętym systemem dopompowywania kół. A pamiętacie jak opisywałem Święto Matki Bożej z Aparecidy? Celebruje się je w mieście São Marcos, gdzie aż 10 proc. mieszkańców miasta kierowcy ciężarówek, a 50 proc. kierowanych przez nich ciężarówek ma logo marki Scania. Więcej na ten temat TUTAJ.
Maroko
Mercedes-Benz czy Volkswagen? Marokańczycy nie znają tego dylematu, gdyż ich preferencje są jasne i klarowne – jeśli coś ma wozić ładunki, to musi być to pojazd rodem z Azji. Cantery, cięższe modele Mitsubishi, Isuzu z silnikiem pod kabiną, czy nawet Daihatsu to w Maroku najpopularniejsze ciężarówki w kategorii pojazdów względnie nowych.
Jeśli zaś chodzi o ciężarówki o kilkudziesięcioletniej przeszłości to dominującymi pojazdami są oczywiście Berliety, przypominające o dawnej przynależności Maroka do listy francuskich koloni. Przy okazji – gdyby ktoś był ciekawy jak używane Berliety trafiały do północnej Afryki to polegam książkę „Sahara” autorstwa francuskiego pisarza/awanturnika Cizia Zykë. Człowiek o tym nietypowym imieniu zajmował się wożeniem właśnie między innymi starych Berlietów z Francji do Afryki, przemierzając Saharę na kołach, a następnie opisując swój nietypowy biznes w bardzo „męskiej” książce. Znalezienie tej książki w polskiej wersji językowej nie jest większym problemem, podobno na portalu z gryzoniem w nazwie jest tego sporo.
Kilkudziesięciotonowa ciężarówka w Maroku musi być marki Volvo. Nie ma innej opcji! 😉
Na dominację azjatyckich maszyn zwrócił uwagę także Jacek, choć na podesłanych przez niego zdjęciach można zobaczyć też inne maszyny. Jest to wiekowe Volvo, równie stary Bedford, a także towarowy motocykl. To ostatnio rozwiązanie jest podobno wyjątkowo powszechne.
Bardzo dziękuję autorom zdjęć!