Fuso Canter 9C18 na trasy międzynarodowe- test 40ton.net – między interesem firmy a kierowcy

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_01

Fuso Canterem jeździłem już dwukrotnie, za każdym razem z tymi samymi wnioskami. Japońska ciężarówka doskonale sprawdzała się w mieście, była wyjątkowo zwrotna, ekonomiczna w gęstym ruchu i nie brakowało jej dynamiki. Jednocześnie podkreślałem jednak, że za bardzo nie wyobrażam sobie jazdy tym pojazdem na dłuższych czasach. Aż tu nagle polski importer tego pojazdu, czyli Mercedes-Benz Polska, zaproponował mi realizację właśnie takiego wyobrażenia. Do dyspozycji otrzymałem bowiem 8,5-tonowego Canter 9C18, wyposażonego w kabinę sypialną, zarejestrowanego na 7,49 tony i stworzonego z myślą o transporcie do Niemiec. Jak więc łatwo się domyślać, po kilku dniach nie brakowało mi konkretnych wniosków.

Kwestia ładowności

Patrząc na taką konfigurację rodzi się zasadnicze pytanie – dlaczego? Odpowiedź została podana już na zabudowie, w formie nawiązania do niemieckich opłat drogowych. Od niedawna myto obejmuje bowiem także pojazdy o DMC między 7,5 a 12 ton, a już od przyszłego roku zapłacimy nawet na trasach niższej kategorii, znanych jako Bundesstraßen. Oznacza to więc, że wysyłanie do Niemiec ciężarówek o około 6 tonach ładowności już nigdy nie będzie tak tanie, jak dawniej. I właśnie tutaj kompromisem ma być testowe Fuso Canter. Dzięki zarejestrowaniu na 7,49 tony DMC pojazd ten nie jest objęty żadnymi opłatami drogowymi, a także może poruszać się po niemieckich drogach nawet w weekendy. Jednocześnie jego ładowność oscyluje wokół 4 ton, czyli jest o jakieś 2 tony wyższa niż w typowej solówce 7,5-tonowej, a przy tym o jakieś 2 tony niższa niż w objętej opłatami „dwunastce”. Konkretnie mowa tutaj o 3715 kilogramach ładowności według dokumentów, a także 4,7 tony ładowności technicznej. I to przy wyposażeniu w m.in. kabinę sypialną, dwa zbiorniki, niezależne ogrzewanie oraz zabudowę ze sztywnymi ścianami.

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_07 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_08

2,5-metra szerokości

Tej zabudowie należy się swoją drogą sporo uwagi. Fuso Canter kojarzy się bowiem głównie z wąskimi, miejskimi kontenerami, mającymi po 2,3 metra szerokości, tymczasem tutaj zamontowano zabudowę aż 2,5-metrową, o szerokości wewnętrznej 2450 mm. Było to nadwozie furgonowe, wyprodukowane przez firmę Plandex i robiące bardzo dobre pierwsze wrażenie. Całość stała na aluminiowej ramie pośredniej, w podłodze gęsto rozmieszczono spore uchwyty do mocowania ładunku, a tylne oraz boczne drzwi posiadały wygodne drabinki. Zamykanie i otwieranie pojazdu nie nastręczało najmniejszych problemów, a w półprzezroczystym dachu zamontowano solidne oświetlenie. Długość wewnętrzna kontenera wynosiła 6200 mm, podczas gdy testowy Canter miał największy rozstaw osi w gamie, długi na 4750 milimetrów.

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_03 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_02

Dalszy ciąg zalet

Widząc takie cyfry, niejeden przedsiębiorca chwyci za kalkulator i z zadowoleniem zacznie się uśmiechać. Nie odchodźmy więc na razie od tych pozytywnych doznań i spójrzmy na kolejne dane. W korzystnych warunkach pogodowych, czyli bez silnego wiatru, testowy Canter zadowalał się na autostradzie zaledwie 12 litrami oleju napędowego na 100 kilometrów. Utrzymywałem przy tym prędkość 88 km/h, czyli maksymalną dostępną na tempomacie, a w zabudowie spoczywał lekki ładunek w postaci mebli. Z uwagi na szeroką zabudowę oraz obecność dachowej kabiny sypialnej, trzeba jednak pamiętać, że w wietrzną pogodę samochód spali więcej. Przykładem może być tutaj 14,9 litra, które samochód zużył między Warszawą a Włocławkiem, w trudnych zimowych warunkach. Uwaga należy się jeszcze wspomnianym dwóm zbiornikom, mieszczącym łącznie 170 litrów oleju napędowego. Przy powyższym spalaniu, powinno to wystarczyć na kółko nawet na słynne „dalekie Niemcy”.

Jeśli chodzi o dynamikę, to 3-litrowy silnik już tradycyjnie okazał się miłym zaskoczeniem. Czterocylindrowa jednostka chętnie przyspieszała już od niskich obrotów, a sześciobiegowy automat o dwóch sprzęgłach przełączał biegi z minimalną zwłoką. Taki układ poradzi sobie więc nie tylko na autostradzie, przy stałych prędkościach, ale także na drogach niższej kategorii, gdzie regularnie trzeba „rozbujać” auto na nowo.

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_16 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_13

Na jakie drogi?

Odchodząc jednak od dynamiki, pozostałe doznania z drogi nie są już tak pozytywne. Przede wszystkim trzeba pamiętać o typowo miejskim układzie kierowniczym, niewielkich kołach i bardzo wąskim ich rozstawie. Na autostradzie właściwie można się do tego przyzwyczaić, wszak ani ostrych zakrętów, ani bardzo głębokich kolein, raczej tam nie spotkamy. Znacznie gorzej będzie za to na wąskich „landówkach”, gdzie wyjątkowo mocne wspomaganie kierownicy, jej poziome ustawienie, niewielka średnica i bardzo cienki wieniec nie ułatwiają utrzymania toru jazdy. Uwagę zwracało przy tym też dosyć sztywne zawieszenie.

Podobnie jest z pozycją za kierownicą. Po kilku godzinach jazdy po autostradzie doszedłem do wniosku, że właściwie nie jest źle. Fotel był dosyć wygodny, a miejsca na nogi oraz za oparciem nie brakowało. Dla porównania, okazało się go chyba więcej niż w największych autach dostawczych. Co prawda trzeba było przy tym zapomnieć o trzymaniu kierownicy w jakkolwiek zalecany sposób, ale z tym jest na autostradzie i tak bardzo różnie. Znowu gorzej robiło się jednak na drogach krajowych, gdzie mocne trzymanie kierownicy na zakrętach – jak najbardziej konieczne – wymagało ciągłego odrywania pleców od oparcia. Taka pozycja, przywodząca na myśl kierowców Autosanów z PKS-u, już po kilku godzinach potrafiła dać się we znaki.

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_12 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_14

Kilka zdań o wyposażeniu

Mówiąc o pozycji za kierownicą, warto zwrócić uwagę także na pokładowe wyposażenie pojazdu oraz ergonomię obsługi. Dla przykładu, naprawdę świetne były lusterka, gwarantując dobry widok na całe otoczenie pojazdu. Umożliwiały one wjechanie nawet w miejsca, w których przeciętny kierowca auta osobowego każe żonie wysiąść i doradzać z parkowaniem. Pochwała należy się przednim reflektorom, jak na tak niewielki pojazd mających świetną skuteczność, a do tego nieźle było z podręcznymi schowkami. Nie brakowało miejsca na telefon, dokumenty, portfel, czy kubek z kawą.

Z drugiej strony pod wieloma względami ergonomia wnętrza potrafiła zdenerwować. Dla przykładu, obsługi tempomatu nie dało się dokonać bez odrywania lewej dłoni bez kierownicy, a przycisk dezaktywujący system automatycznego wyłączania silnika na postoju ukryto gdzieś przy kolanie. W mieście można by na to wszystko przymknąć oko, ale jednak próbujemy tutaj przecież mówić o użytku na dłuższych trasach.

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_19 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_21

Szklany dom

Skoro mają być dłuższe trasy, to na kabinę trzeba spojrzeć także jako na miejsce do życia. I tutaj niestety robią się kolejne „schody”, z uwagi na wspomniany kilkukrotnie miejski charakter. O ile przy manewrowaniu można docenić bardzo mocne przeszklenie kabiny i wspaniałą widoczność z wnętrza, to na postoju problemem okazało się szybkie wychładzanie. Jeździłem Canterem w styczniu, w czasie jednego z ataków zimy i zauważyłem, że już po kilku minutach postoju w aucie robiło się chłodno. Tym samym nawet na bardzo krótką przerwę trzeba tutaj załączać ogrzewanie postojowe. Ponadto w parze z tym wychładzaniem idzie też niestety bardzo słabe wyciszenie pojazdu, moim zdaniem będące największą wadą tego pojazdu. Jako że Canter ma typowo miejskie przełożenie, optymalne obroty kończyły się już około 70 km/h i wówczas też w kabinie robiło się bardzo głośno. Było to wyczuwalne zwłaszcza przy tylnej ścianie kabiny, czyli tuż obok głowy kierowcy.

Co poza tym? Zaletą może być spora i niemalże nieprzerwana przestrzeń tworzona przez siedziska foteli. Ponadto składane oparcia ławki dla pasażerów ułatwiały wejście do części sypialni. Wadą jest za to bardzo nisko poprowadzony dach, utrudniający poruszanie się po kabinie, a także brak jakichkolwiek schowków na bagaże. Jeśli zaś chodzi o sam „kurnik”, dostarczony przez firmę Spojkar, to przez niewielkie rozmiary szoferki miał on parametry typowe raczej dla samochodu dostawczego. Niemniej przy 1,9 metra wzrostu bez problemu udało mi się w nim wyprostować, miejsca na szerokość też nie brakowało (ponad metr), a dodatkowymi zaletami były spora lampka, gniazdo do ładowania oraz praktyczna kieszeń na drobiazgi. Materac był z gatunku tych bardzo miękkich.

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_06fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_04

Podsumowanie

W podsumowaniu pojawia nam się konflikt. Mamy tutaj bowiem starcie doskonałych wartości użytkowych oraz gwarancji niskich kosztów eksploatacji z kabiną nie nadającą się na wielodniowe wyjazdy oraz miejskim układem jezdnym. Wszystko zaś w czasach, gdy firmy coraz bardziej zabiegają o względy kierowców, a jednocześnie stawki na powrotach z Niemiec do Polski sięgnęły dna i każdy szuka oszczędności. Werdykt będzie miał więc dwie części.

Jeśli szukasz pojazdu do firmy typowo transportowej, skupiającej się na przewozach międzynarodowych, to raczej nie jest oferta dla Ciebie. To samo dotyczy wyjazdów na potrzeby własne, ale bardzo regularnych i przy tym dosyć dalekich. Inaczej sprawa jednak wygląda, jeśli do Niemiec masz bliżej niż do Łodzi, a Twoja ciężarówka regularnie musi udać się na przykład do Berlina. Albo też jeśli szukasz pojazdu na codzienny użytek w najbliższej okolicy, mającego tylko raz w tygodniu zrobić szybki kurs do Niemiec. Wówczas Canter naprawdę może mieć sens.

Dodatkowe zdjęcia:

fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_15 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_20 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_18 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_22 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_09 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_11 fuso_canter_kurnik_9c18_40ton_10