Ashok Leyland zaprezentował ciężarówkę z silnikiem Euro 6, gotową do ekologicznego „wielkiego skoku”

Była kiedyś taka firma Leyland, której ciężarówkami jeździło pół Wielkiej Brytanii, której autobusy można było spotkać na chyba wszystkich kontynentach i która sprzedawała do Polski licencje na silniki, do dzisiaj spotykane na naszych drogach. I tak sobie teraz myślę – jak wielkie musi być więc rozżalenie Brytyjczyków na myśl o fakcie, że Leyland zaprezentował właśnie układ napędowy zgodny z normami emisji spalin Euro 6, ale zrobił to w Indiach, w indyjskiej ciężarówce, wyprodukowanej i zaprojektowanej w Indiach, a także przeznaczonej przede wszystkim na indyjski rynek.

W 1948 roku powstała firma Ashok Motors, założona przez hindusa imieniem Raghunandan Saran, chcącego montować w Indiach brytyjskie samochody osobowe. Szybko się jednak okazało, że popyt na „osobówki” jest w Indiach raczej minimalny, podobnie jak minimalne były wówczas dochody tamtejszego społeczeństwa. Pan Saran uznał więc, że wypadałoby się porozumieć z firmą Leyland w sprawie wytwarzania w Indiach jej pojazdów użytkowych, których dla odmiany na rynku naprawdę brakowało. A że z byłymi kolonizatorami jak najbardziej dało się wówczas dogadać, jako że chcieli oni zachować możliwie duże strefy wpływów w regionie, krótko później powstała firma Ashok Leyland, zgodnie z planem produkująca lokalnie samochody ciężarowe. I żeby było ciekawiej, Leyland w latach 80-tych wyzionął ducha, będąc wchłoniętym przez DAF-a, a ostatecznie zdegradowanym do miana fabryki modelu LF, zaś Ashok Leyland przetrwał i działa do dziś. W latach 80-tych firma miała krótką przygodę z firmą Iveco oraz koncernem Fiat, wydała małą fortunę na dostęp do europejskich technologii, a później wpadła w ręce potężnego, indyjskiego inwestora i efekty tego wszystkiego widzimy poniżej.

ashok_leyland_euro_6

Oto właśnie wspomniany na wstępnie Ashok Leyland 4940, zgodny z normami Euro 6 i mający być nową gwiazdą indyjskiego rynku samochodów ciężarowych. Co ważne, pod kabiną pracuje tutaj silnik własnej konstrukcji, noszący nazwę Neptune i z zaledwie 8 litrów pojemności generujący 400 KM. Gorzej jest z maksymalnym momentem obrotowym, oscylującym na poziomie zaledwie 1600 Nm, choć z drugiej strony, jak na warunki indyjskie to i tak bardzo sensowna propozycja, jako że nikogo nie dziwią tam 50-tonowe zestawy z na przykład 290 końmi. Nie obyło się przy tym jeszcze bez roztworu mocznika AdBlue, a do tego wszystko zwieńczyła unowocześniona kabina.

Swoją drogą uwagę zwraca tutaj fakt, że Hindusi opracowali ciężarówkę zgodną z najnowszymi, europejskimi normami, podczas gdy lokalne floty samochodów ciężarowych nadal przypominają jeżdżące skanseny. Czyżby było to więc tylko zagranie tylko na pokaz? Nic z tych rzeczy – Indie, znane z bycia jednym z największych trucicieli świata, po prostu postanowiły przejść na ekologiczne rozwiązania w przyśpieszonym tempie. W chwili obecnej ciężarówki muszą być tam zgodne z normami Euro 3 (znanymi tam jako BS III), w kwietniu przyszłego roku obowiązkowe stanie się Euro 4, zaś w kwietniu roku 2020 pojawi się Euro 6. Tym samym Indie pobiją chyba rekord w tempie wprowadzania nowych norm emisji spalin i postawią branże transportową oraz producentów ciężarówek przed prawdziwym wyzwaniem. Wszystko wpisuje się także w ostatnią zapowiedź indyjskiego rządu, opisywaną w artykule Bezwzględny zakaz ruchu dla ciężarówek starszych niż 15 lat.